K

rótka obserwacja. Ludzie, którzy konsumują tylko krótkie tweety, filmy i nagłówki, są znacznie bardziej emocjonalni, reaktywni i powierzchowni, ponieważ budują swoje doświadczenia na płytkim światopoglądzie.

Źle zacząłem.

Ten nagłówek ma 202 znaki i według przekonania wielu specjalistów od komunikacji w Sieci, powinien mi wystarczyć za całość przekazu. Jest i tak za długi.

Wszystko co napiszę poza nim, nie zostanie odczytane, nie trafi do świadomości odbiorcy. Ergo – nie ma sensu.

MASZ TRZY SEKUNDY

Masz trzy sekundy, by przyciągnąć uwagę. Masz maksimum 150 znaków, by opisać swoją historię, oddać emocje, opisać myśl/produkt i wezwać do działania. Musisz sprostać temu zadaniu, gdyż w przeciwnym wypadku algorytm cię odrzuci.

Piszemy do algorytmu. Robimy filmy, które kocha algorytm. Tworzymy posty, które algorytm promuje. Skracamy, bo algorytmowi nie chce się czytać długich tekstów.

Nie jestem przeciwnikiem skrótowego pisania. Przez długi czas pisałem codzienne felietony, które nie mogły przekroczyć tysiąca znaków. Więc nie jest to jęk tetryka, który zapełniał tekstami dwie bite kolumny w tygodniku i dziwi się, że dziś trzeba pisać inaczej.

Powiem więcej. Przeżywam jako zawód zmianę strategii Twittera, który pozwala teraz pisać długie elaboraty. Kiedy ćwierkaliśmy w objętości do 160 znaków, format wymuszał koncentrację myśli. I krótka myśl (vide Tomasz Skory z RMF) niosła się w świat z niezwykłą mocą. Teraz każdy pisze, ile chce. A wiadomo: im dłużej, tym mądrzej. Choć niekoniecznie.

Ale skrótowość bywa niebezpieczna. Jeśli masz z tyłu głowy maksymalną, niską liczbę znaków, szukasz uproszczeń, skrótów. Nie bawisz się w niuanse. Strzelasz kulami słów i modlisz się, by wszystkie oddawały sens. Albo jedziesz po łebkach, byle  zmieścić się w limicie (bo algorytm kocha).

ALGORYTM KOCHA ALGORYTM

W tym wszystkim z pola widzenia autora komunikatu znika odbiorca. A może on CHCE przeczytać 202 znaki? Może ma akurat apetyt na (łojezu!) 2000 znaków? Może ma tyle czasu albo tak ważny poruszasz problem, że długość tekstu nie ma dla niego znaczenia? A może chce poznać wszystkie niuanse?

Wszedł algorytm, zniknął rozsądek.

Marki ścigają się na Facebooku i Instagramie, która napisze krócej. Jeśli nie masz hooka zatrzymującego uwagę w trzeciej sekundzie filmu na TikToku, nie żyjesz. Jeśli nie powiesz zaskakującego zdania w drugiej sekundzie relacji na Insta, twoja konkurencja cię wyprzedzi. I też nie żyjesz. Jeśli napiszesz za dużo – źle. Jeśli w limicie: może dobrze, ale może źle, zależy od widzimisię algorytmu.

Formaty zabijają treść. Nie liczy się to, co powie na komunikat i czego oczekuje żywy odbiorca. Znaczenie ma wyimaginowana relacja z algorytmem.

Imaginacja polega na tym, że nikt algorytmu nie zapytał o zdanie, ale wszyscy znawcy twierdzą, że odkryli jego tajną zasadę.

150 znaków albo nie żyjesz.

A to oznacza, że ja w tym tekście nie żyję po dziesięciokroć.

Udostępnij: